Wędrowałem tak po lesie aż w końcu po drodze natknąłem się na zwłoki, no trochę ich było. Zasztyletowani. Zapewne ktoś normalny by osłupiał, spanikował... ale na mnie tam trupy leżące w lesie nie robiły wrażenia. Podszedłem do pierwszych lepszych zwłok, były świeże gdyż krew dopiero zaczęła skrzepnąć... Tzn że ktoś kto ich zamordował mógł być jeszcze w lesie... Ale no cóż, co będzie to będzie... poszedłem dalej.